Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.1.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rozbić obóz. Czy aby mój czerwony brat zna miejsce odpowiednie na odpoczynek?
— Owszem. Jeśli będziemy jechali wciąż naprzód, to dotrzemy do otworu w wyżynie. Jest tam dolina, do której z lewej strony o godzinę drogi prowadzi boczny parów. W owym parowie rozbijemy obóz, gdyż pełno tam krzewów i drzew, które zasłonią ognisko, a także bije źródło dobrej wody.
— Łatwo to miejsce znaleźć. A więc ruszajcie z Bogiem! Ja pojadę za śladem, a następnie zawrócę do waszego obozowiska.
— Niechaj mój biały brat pozwoli się ostrzec!
— Ah cóż! — zawołał Długi Davy. — Jemmy ma słuszność. Byłaby to hańba dla nas, gdybyśmy nie zbadali tego śladu. Opowiadają, że przed stworzeniem świata istniały zwierzęta, wobec których bawół jest tak mały, jak czerw wobec parostatku. Być może, zachował się dotychczas taki potwór i biega po piasku, aby na ziarnach obliczyć ilość swoich stuleci. Zdaje się, że to bydlę nazywało się mamma.
— Mamut — poprawił Grubas.
— Być może. Jakaż to hańba spadnie na nas, gdybyśmy, natrafiwszy na takie przedświatowe ślady, nie usiłowali zobaczyć tej bestji. Jadę z tobą, Jemmy!
— Nie godzę się, gdyż my obaj, nie obraża-

84