Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.1.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kładniej zadziwiające odciski, ale żaden z nich nie mógł wpaść na pomysł przynajmniej prawdopodobny.
— Co o tem powie mój czerwony brat? — zapytał Jemmy.
Maho akono! — odparł Indjanin z gestem czci.
— Duch prerji — tak mniemasz?
— Tak, gdyż nie był to ani człowiek, ani zwierzę.
Heig-ho! Wasze duchy mają przerażająco wielkie nogi. A może duch prerji cierpi na reumatyzm i nosi filcowe pantofle?
— Mój biały brat niech nie kpi! Duch sawany może się objawić w każdym kształcie. Pojedziemy dalej!
— Nie. Muszę wiedzieć, co o tem myśleć. Nigdy jeszcze nie widziałem takiego śladu i będę za nim chodził, dopóki nie dowiem się, kto go zostawił.
— Mój brat poprowadzi nas na zgubę. Duch nie znosi, aby go szukano.
Madness! Kiedy później Gruby Jemmy będzie opowiadał o tym śladzie, a nie potrafi określić sprawcy, wykpią go tęgo. Każdy rzetelny westman poczytałby sobie za punkt honoru zbadanie tej tajemnicy.
— Nie mamy czasu na to.
— Nie żądam tego od was. Mamy cztery godziny do wieczora. Później będziemy musieli

83