Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Sillan III.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bardzo trafnem mianem „karwan el amwat“, t. zn. „karawany śmierci“.
Pielgrzymki te stają się najliczniejsze w okresie poprzedzającym 10-ty muharrem, rocznicę śmierci Husseina. Z płaskowzgórza Iranu śpieszą wówczas karawany Indów, Afgańczyków, Beludżystanów i Persów. Nadciągają ze wszystkich stron lądem i morzem, gdyż droga wodna z Indyj jest znacznie krótsza od uciążliwej drogi lądowej. Niechby jednak spróbował kto wejść na pokład takiego okrętu płynącego wgórę Szatt el Arab![1] Z powodu rozsiewanego przezeń odoru omija go zdaleka każdy statek, i żaden Europejczyk nie zbliży się doń bez ostatecznej konieczności. W dodatku ludzie eskortujący zwłoki nazywają te potworne wyziewy nie odorem, lecz hawa es sema[2] lub rawaji ed dżani![3]

Skoro umrze któryś z szyitów, którego zwłoki mają być pogrzebane w świętem mieście, ciało jego musi oczekiwać niekiedy całemi miesiącami, zanim uformuje

  1. Połączenie Tygru z Eufratem.
  2. Niebiańskie powietrze.
  3. Rajskie zapachy.
14