Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Sillan III.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do tego miejsca odnosi, musi nas w najwyższym stopniu interesować, nawet robactwo ludzkie, które przewierca te mury, ażeby pod niemi złożyć łupy swoich zbrodni. Trudzili się nad tym murem ludzie, którzy chcieli dosięgnąć nieba i dorównać Bogu, a teraz stanowi przykrycie dla moralnej nędzy i bezeceństwa, co nie w górę dąży, lecz wdół, bo ucieka od światła dziennego i oka sprawiedliwości. Rozumiesz teraz, co mnie skłania do śledzenia tych ludzi? Rozumiesz teraz, że chcę wiedzieć, co się święci pod głazami, które potomkowie Noego spajali, aby stworzyć sobie imię?
— A więc wciąż ciekawość, sihdi, tylko ciekawość! Bałem się twego „punktu“, i nie wiem jeszcze, czyś już wszystko powiedział, co powiedzieć chciałeś, ale jestem teraz... słyszysz! Co to było? Kto strzelił?
Istotnie, padł strzał przed nami w okolicy ognisk. I wnet potem usłyszeliśmy drugi. Smrodliwy zaduch nie doskwierał, jak przedtem; nie było już ponad ludzkie

120