— Czy nie mógłbyś się tego dowiedzieć później?
— Nie. Ludzie, których chcę wyśledzić, wnet ruszą w dalszą drogę. Muszę dowiedzieć się, dokąd idą.
— Czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy ich poniechali; niech idą, dokąd chcą.
— Nie. Muszę się dowiedzieć nietylko, jaki mają dzisiaj cel, ale jeszcze co innego.
— Sihdi, nie bierz mi tego za złe, jeżeli się zapytam, czy nie jest to tylko zwykłą, może nawet chwalebną, ciekawością?
— Czy miałeś kiedykolwiek dowody mojej ciekawości? Pomyśl o naszym gościnnym gospodarzu w Bagdadzie, o bimbaszim! Słyszałeś każde opowiedziane przezeń słowo, i powinieneś tak samo, jak ja, uważać, że stoimy wobec okazji odkrycia tajemnicy jego wroga, Sefira. Sądzę, że jesteśmy w stanie wyświadczyć mu wielką przysługę. Do tego względu dochodzi, właściwie mówiąc, jeszcze jeden punkt...
— Jeszcze jeden punkt! — przerwał mi
Strona:Karol May - Sillan III.djvu/119
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
117