Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Sillan I.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ja otworzy wam bramę, za którą wije się tylko jedna droga, prowadząca do piekła, gdzie za uderzenie batem odpokutować będziecie musieli wieczystą męczarnią!
Nie odpowiedziałem na tę obelgę, Halef natomiast pofolgował sobie:
— Ostrzegasz nas przed spotkaniem, a ja cieszę się zawczasu, ponieważ zmierzyłem tęskny step twej twarzy i uważam, że jest tam miejsce na większą ilość wielbłądzich ścieżek. Jeżeli Allah sprowadzi cię kiedyś przed moje oczy, postaram się przypomnieć ci rozkosze ostatniej nocy nowemi razami. Do tego czasu myśl o nas czasem jako o swych najwierniejszych przyjaciołach, którzy zawsze wspominać będą chętnie jaśnie wielmożnego szahzahdę Kassima mirzę!
Ja tymczasem odwiązałem tratwę. Oddaliliśmy się od brzegu, płynąc z biegiem Tygrysu. Do końca zatoki towarzyszyły nam przekleństwa Persów. — Dziś wściekłość ich nie jest niebezpieczna, ale na przyszłość będziemy musieli się wystrzegać powtórnego spotkania, — pomyśla-

60