Strona:Karol May - Sillan I.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poleciłem oswobodzić jeńca imieniem Aftab. Był to ten, którego nóż i rewolwer wrzuciłem do wody. Mały Halef podszedł doń i rzekł:
— Słyszałeś, zwolnię cię z więzów. Właściwie nie wart jesteś tego, będę jednak litościwy i daruję ci wolność. Możesz potem oswobodzić swych wspaniałych towarzyszów, nieprędzej jednak, aż się oddalimy. Inaczej poczęstuję cię kulką. Zrozumiałeś?
— Tak — skinął zapytany.
— A jeżeli twój pan, czy władca, będzie narzekać, że go boli gęba, posyp mu obydwie drogi karawany, które wyryłem na jego obliczu, solą i pieprzem. To spotęguje rozkosz i wzmocni samopoczucie.
Peder-i-Baharat, który słyszał te słowa, wyczekał, aż Halef znajdzie się na promie, i krzyknął ponuro:
— Idźcie na dno piekieł, parszywi zwolennicy sztuk czarodziejskich, zbóje i złodzieje pierścieni! Strzeżcie się wtórnego spotkania z nami. Dzień, w którym oko moje ujrzy was po raz drugi, będzie ostatnim dniem waszego życia. Kula mo-

59