Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/481

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rzemieniami. Gdyśmy wrócili po Carpia, Winnetou rzekł do jeńców:
— Wódz Apaczów, Winnetou, dotrzymuje słowa. Opuszczamy to miejsce. Zwolnimy was z więzów. Tu leży zapas mięsa; starczy na dwa dni. Zabierzemy wam broń, byście do nas nie mogli strzelać. Po godzinie będziecie ją mogli zabrać. Gdy udacie się nad finding-hole, rów będzie pusty. Na miejscu dowiecie się, jak odprowadzić wodę. O dalszych waszych losach niechaj rozstrzyga Manitou. Howgh!
Sannel zdjął im z oczu opaski, uwolnił ich z, więzów i rzekł do Shepparda: Tym razem udało ci się, łotrze! Gdybyś jednak raz jeszcze wpadł mi w ręce, porachuję się z tobą, ty złodzieju broni! Zostawiam wam swoją ostatnią strzelbę; niewiele jest warta. Zabieram tylko broń systemu Railing. Życzę dużo szczęścia nad finding-holem, messurs!
W obawie, by Carpio nie przemókł, ułożyliśmy go na saniach obok worków złota i owinęliśmy kocami. Rozpoczął się wolny marsz z góry. Po jakimś kwadransie położyliśmy broń pozostałych na górze w szczelinie i ruszyliśmy dalej, zostawiając zbrodniarzy na łaskę Najwyższego Sędziego. Carpio nie uronił ani jednej łzy z powodu rozstania z ukochanym wujem. — Jak wiadomo, wpobliżu szczytów górskich niema zbyt silnych deszczów i śnieżyc. Im głębiej schodziliśmy w dolinę, tem więcej było dokoła śniegu. Przedzieraliśmy się przez zwały śnieżne z wielką trudnością. Poniżej linji lasów padał śnieg tak gęsty, że na dziesięć kroków nic nie było widać, zato nie było tak straszliwie zimno, jak na szczycie. Mieliśmy do dyspozycji tylko jedną drogę. Ponieważ jechali nią również Welley, Stiller i Reiter, mu-

473