Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/318

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Wódz ich Peteh[1] jest wrogiem moim i Old Shatterhanda. Przybyliśmy, by udzielić rad wojownikom Szoszonów. Czy bratu memu szczęściło się w drodze?
— Wielki Manitou otworzył oczy moje i uszy. Widziałem i słyszałem wszystko, czego było potrzeba.
— Niechże nam Teeh powie, czego się dowiedział.
— Winnetou i Old Shatterhand są przyjaciółmi Szoszonów. Wódz Apaczów powiedział przed chwilą, że będą nam służyć radą. Co mówi, to też zwykł czynić, bowiem w ustach jego jeszcze nigdy nie było jadu kłamstwa. Dlatego wolno mi powiedzieć, com odkrył. Peteh, wódz Krwawych Indjan, ciągnie z nad Elk-Creeku na czele stu wojowników, by się połączyć z Gawronami.
— Jaki obrał kierunek?
— Jeżeli go nie zmieni, ruszy ku ujściu Medicine-River. Wódz Apaczów musi się mieć na baczności, by go Peteh nie ujrzał. Zboczyłem nieco na prawo, by nie napotkał mych śladów; przepłynę rzekę między górami Seminole.
— Brat mój ukrył wierzchowca w lesie?
— Tak. Ujrzałem czterech jeźdźców; chcąc się dowiedzieć, co za jedni, wjechałem w las, przywiązałem konia i schowałem się za drzewa. Gdy się zbliżyli, poznałem naszych przyjaciół, Winnetou i Old Shatterhanda, jadących w otoczeniu dwóch bladych twarzy. Ucieszyłem się bardzo; wyszedłem z za drzew, by mnie zobaczyli. Czy sławni bracia pojadą do naszego wodza, Avaht-Niaha?
— Tak; mamy go zamiar odwiedzić. Gdzież przebywa?

  1. Orzeł.
310