Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— To dostanie kulkę w łeb i zamilknie na wieki. Niewiele sobie robię z wykrycia kradzieży nuggetów, tak samo, jak się nie przejmowałem sprawą jego przyjaciela Welleya; pamiętasz, nad brzegiem Platte wpakowaliśmy mu kulę w piersi, zwalił się z promu do wody. To był połów! Prawie dwadzieścia tysięcy dolarów! Trzy wielkie nuggety, na które poleciał stary Sachner, miały trzy funty! Ale, czy nie czas się skradać?
— Tak, już czas. Dłuższa nieobecność może obudzić jego podejrzenie. W ostatnich dniach powiedział kilka zdań, które mnie uderzyły. Dałem więc Egglemu polecenie, by dziś wieczorem, na dany przeze mnie znak, starał się go wybadać. Może obawy okażą się płonne, może cieszymy się jego zupełnem zaufaniem. Ale chodzi temi samemi drogami, co my, nic więc dziwnego, gdyby mu się nasuwały jakieś podejrzenia. Chciałbym mieć zupełną pewność. Przed Egglym wygada się prędzej, niż przed nami; nie przeczuwa, że jesteśmy obok i wszystko słyszymy, będzie więc zapewne szczery. Siostrzeniec jego głupi chłopak; rzecz obojętna, co powie. Stary nie jest również Salomonem, ale to chytra sztuka; gdy zwęszy niebezpieczeństwo, możemy stracić nietylko te korzyści, które płyną z naszej wyprawy, ale cały szereg innych.
— To mu się nie uda!
Pshaw! Jestem ostrożniejszy, niż ty.
— To zupełnie zbędne. Gdyby stary kozioł chciał wierzgać, weźmiemy go na sznurek i nauczymy moresu.
— Łatwo to powiedzieć! A jeżeli coś przeczuwa i sprytnie ukrywa przed nami podejrzenia? Skoro przestanie ufać, przejrzy nas i spostrzeże, że jesteśmy zdecydowani na każdy gwałt. Gotów nabrać przekonania, że jedynie gwałt uratować go może. Cóżbyśmy zrobili, gdyby nam wpakował w łeb kil-

257