Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Obaj pójdziemy z panem. Proszę, niech pan prowadzi taką drogą, by nas nie widziano. Przecież nie jesteśmy zabawkami na jarmarku!
Stiller nie mógł, niestety, spełnić tej prośby. Tłum starał się wprawdzie o utorowanie nam drogi, ale był tak liczny, że przedzieraliśmy się przezeń bardzo wolno. Na ulicy było jeszcze więcej ludzi. Posuwaliśmy się z największym wysiłkiem. Nie dając jednak za wygraną, mrowie ludzkie ruszyło za nami; gdyśmy weszli do mieszkania Stillera, zatrzymał się tłum przed domem. Pani Stiller nie miała pojęcia, że zjawię się w towarzystwie Winnetou; ujrzawszy go, znieruchomiała. Była tak poruszona, że nie mogła opanować łez, cisnących się do oczu. Nieraz już przyglądałem się podobnym scenom wywołanym ukazaniem się wodza. W chwilach takich i mnie ogarniało wzruszenie. Winnetou działał na ludzi nietylko postacią, pełną nieodpartego uroku, ale i rozgłośnem imieniem. Wioząc, że pani Stiller płacze, podał jej rękę i rzekł:
— Winnetou przybywa, by powiedzieć poczciwej białej siostrze, że jest jej przyjacielem i że postanowił ukoić jej ból, i przypuszcza, że uda mu się to przy pomocy brata Szarliha.
Nie nazwał mnie Karolem, a Szarlih. W odpowiedzi, ujęła tylko jego rękę i szybkim ruchem podniosła ku ustom. Nowy ten dowód niezmiernego podziwu napełnił mnie ogromną radością. Weszliśmy do pokoju. Winnetou usiadł, zachowując niesłychaną, nieporównaną prostotę. Pani Stiller milczała dalej, nie spuszczając zeń oka. Dopiero syn zwrócił jej uwagę, że posłała po nas, bo podobno zaszło coś ważnego.
Zaczerwieniła się, oczy zabłysły radosnym blaskiem.
— Tak, — rzekła — coś bardzo, bardzo ważnego, co położy kres cierpieniom i zapewne wróci utracone szczęście. Proszę, niech pan czyta, mr. Shatterhand!
Mówiła po angielsku, przypuszczając, że Winnetou nie zna niemieckiego. Podała mi gazety, wskazując palcem na jed-

234