Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— No.
I mimo to rozumie się pan na strzelectwie?
Yes!
— Jakżeto pogodzić, sir? Mam wrażenie, że pan jest bardzo rozmownym i zajmującym człowiekiem, a tak mi nudno przy moim stole. Wolno się przysiąść do pana.
Yes!
Pomijając jedno przeczenie, na wszystkie pytania odpowiedziałem tylko: yes, a mimo to nazywa mnie rozmownym i zajmującym człowiekiem! Należałoby chyba nazwać mnie mrukiem! Usiadłszy przy mnie, wrócił do rozpoczętego tematu:
— A więc jakżeto pogodzić? Pan uważa, że, nie umiejąc strzelać, można doskonale orientować się, czy ktoś trafił w czarny punkt?
Yes!
— Jest w tem trochę racji; ale widzieć i strzelać, to jednak nie to samo. Nie sądzi pan?
Yes!
— Będę rad, jeśli pan kiedy przyjrzy się, jak ja strzelam. Chciałby pan, co?
Yes!
— Jeżeli pan zostanie tu przez parę dni, spotka pana ta przyjemność. Kiedy pan zamierza wyjechać? Jutro?
— No!
— Jutro nie? Zapytałem, ponieważ jestem przekonany, że pan jest tu tak samo gościem, jak i ja. Czy tak?
Yes!
— Doskonale! A więc jesteśmy niejako kolegami, którzy muszą się trzymać razem. Powinniśmy się poznać. Pan mnie zna?
— No!

135