Strona:Karol May - Sępy skalne.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie wymienił imienia, aby Ogallalla nie zrozumieli.
— Czego wyje ten pies! — gniewał się wódz. — Czy pragnie również ugotować się w lawie?
Na szczęście jednak skończyło się na pogróżce.
Jeńcy byli tak do siebie zbliżeni, że mogli się porozumiewać szeptem. Skrępowano im ręce na grzbietach. Nogi związano rzemieniami, przeciągniętemi pod brzuchami rumaków.
— Ty, Davy! — szepnął Jemmy. — Nasze konie nie są trzymane za cugle, jesteśmy zatem nawpół wolni. Czy mógłbyś, mimo pęt, zmusić do posłuszeństwa swego starego muła?
— Nie lękaj się! Ścisnę go nogami z całej mocy.
— Mój stary kłusak będzie też posłuszny. Stój!... Boże dopomóż!... Pomoc przybywa zbyt późno — — zbyt późno!
W tej chwili bowiem grunt pod nogami zaczął drżeć, z początku powoli, a później coraz gwałtowniej, i z głębi ziemi rozległy się dalekie grzmoty. Gejzer rozpoczynał swą działalność.
Wprawdzie już poprzedniego wieczora konie przywykły do owego drżenia ziemi, ale, że miały na sobie jeźdźców, przeto zaniepokoiły się bardzo

144