Strona:Karol May - Sępy skalne.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szoszonów, którzy mieli zbadać okolicę i donieść o każdem podejrzanem spostrzeżeniu.
Na szczęście, owa przezorność okazała się zbyteczna, a to dzięki układowi między Grubym Jemmy’m, a badanym przez wodza jeńcem.
Ponieważ jeńcy, z wyjątkiem Wohkadeha, w myśl podstępnych zamiarów wodza, jechali razem, więc mogli się ze sobą porozumiewać. Działo się to za cichą zgodą Ciężkiego Mokasyna, który sądził, że jego wrzekomy szpieg zasięgnie tą drogą wyczerpujących wiadomości. Wieczorem zaś wódz w sposób nader nieznaczny kazał go przyprowadzić do siebie i jął wypytywać. Tym razem został gruntownie oszukany, dzięki czemu nie zarządził żadnych środków ostrożności. — —
A zatem Old Shatterhand wjechał na wyżynę, nie napotkawszy po drodze żadnej przeszkody. Wznosił się tu gęsty, wysoki las, który zasłaniał widok na przeciwległą dolinę, mimo że ściana skalna zdawała się opadać nader stromo.
Wjechawszy pomiędzy drzewa, jeźdźcy usłyszeli szczególny stłumiony szmer, przerywany przeraźliwym gwizdem, po którym nastąpił straszny syk, jakgdyby syk pary, wypuszczanej z lokomotywy.
— Cóżto takiego? — zapytał zdumiony Mohaw, syn wodza Szoszonów.

128