Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

trup śmierdzący porywać się na naszego mokkadema i kraść mu niewolników! Oby uschnęła ręka, która to uczyniła, i oby nigdy nie wyzdrowiała! Czemu mokkadem, oby go Allah otaczał swoją opieką, nie kazał ci zabić tego niewiernego?
— Tylko dlatego, żeby ciebie nie narażać na niebezpieczeństwo. W Kairze bowiem wiadomo wszystkim, że wsiadł na twoją dahabijeh i gdyby zniknął, pociągniętoby ciebie do odpowiedzialności.
— To prawda, ale mógłbym powiedzieć, że wysiadł po drodze, a przypuszczam, że wszyscy ludzie moi potwierdziliby to zgodnie.
— Jest wśród nich kilku, którym ufać nie można, bo niedługo służą u ciebie. Dlatego radziłem ci oddalić ich teraz ze statku. Naco mają wiedzieć, że muza’bir przyjdzie na okręt.
— Niepotrzebnie mi go przysyłają. Musiałem przez niego przybijać do brzegu i to wpadło w oko chrześcijaninowi. Szczęściem, nie domyśla się niczego. Wierny sługa proroka zauważyłby zaraz, że znajduje się w niebezpieczeństwie.

172
23