Strona:Karol May - Rapir i tomahawk.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jedzie przecież trzystu mężczyzn; muszę być odpwiednio przystrojona. Koniecznie potrzebuję służącej.
— W takim razie musisz pozostać tutaj. Nie mogę za żadną cenę zabrać starej. Spakuj tymczasem rzeczy, ja zaś odpocznę. Punktualnie o północy ruszamy.
Cortejo mówił tonem tak stanowczym, że Józefa umilkła. Wypełniła rozkazy; w kilka minut po dwunastej oddział, składający się z trzystu mężczyzn i jednej kobiety, pogalopował w kierunku północnym. — —


116