Strona:Karol May - Przez kraj Skipetarów.djvu/420

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   392   —

dla siebie szacunku, jestem gotów użyć harapa, lecz kawasem być nie chcę. Harap to oznaka władzy, ale nie patyk. Wykonać wyrok, to rzecz kata, a ja katem nie jestem.
— Masz słuszność. Oznacz więc sam, kto to ma zrobić.
— Owszem. To tak miło patrzeć, jak sobie przyjaciele i koledzy cześć okazują Humun jest sprzymierzeńcem krawca. On da mu tych trzydzieści kijów na znak szacunku i bratniej miłości.
Na to zarządzenie godziłem się w zupełności. Skinąłem na znak tego, poczem Halef zwrócił się do Humuna:
— Słyszałeś, co powiedziano? Przystąp bliżej i udziel towarzyszowi dobrodziejstwa sprawiedliwości!
— Tego nie zrobię! — wzbraniał się sługus.
— Chyba żartujesz. Radzę ci myśleć o sobie. Tych trzydzieści kijów musi krawiec dostać, a jeśli ty mu ich nie dasz, to sam je otrzymasz. Przyrzekam ci to na brodę ojca mojego. Więc naprzód! Nie ociągaj się, bo ci pomogę!
Humun zrozumiał, że się wymknąć nie zdoła. Przystąpił do ławy i podniósł jeden z kijów. Widać jednak było po nim, że niezbyt gorliwie spełni swój urząd. Dlatego ostrzegł go Halef:
— Ale zapowiadam ci, że po każdem uderzeniu, które wyda mi się za słabe, ty dostaniesz harapem. A więc pilnuj się! Osko, weź harap od effendiego i stań z drugiej strony tego dobrodusznego człowieka. Ilekroć dam mu poczuć mój kurbacz, tylekroć uczynisz ty to samo. To zachęci go do zaskarbienia sobie naszego zadowolenia. Omar będzie liczył i komenderował.
Położenie Humuna było bardzo przykre. Byłby oszczędzał chętnie towarzysza, ale z prawej strony stał Halef, a z lewej Osko z harapem w ręku. Był więc sam zagrożony i rozumiał, że musi słuchać. Zresztą nie poraz pierwszy dawał bastonadę. Widać to było po sposobie przykładania kija do miejsca, w które trafić zamierzał.