Strona:Karol May - Przez kraj Skipetarów.djvu/377

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   351   —

ridit najsilniejszy. Niech więc podejmie się sprzątnięcia tego, którego nazywają Oską.
— Nie — wtrącił Barud el Amazat. — Oski żądam ja dla siebie. On mnie szuka, chce na mnie wywrzeć zemstę, musi więc za to zginąć pod mojemi pięściami.
— Chce się zemścić na tobie? Za co?
— Ponieważ uwiodłem mu córkę i zaprzedałem ją do niewoli. Komu, to was nic nie obchodzi.
— No, to zaiste żart, na który sobie nie każdy ojciec pozwoli.
— Od tego też czasu następował mi ustawicznie na pięty.
— Co to za człowiek? Wygląda na Serba.
— To Czarnogórzec. Dawniej byliśmy dobrymi przyjaciółmi.
— Więc obraził cię, a ty ukarałeś go w ten sposób, że mu córkę wykradłeś?
— Nic mi złego nie zrobił. Jego córka Senica była pięknością. Pewien pan ją zobaczył i zapragnął mieć za żonę. Zwrócił się zatem do mnie i dał mi sumę bardzo wysoką. Co wy uczynilibyście na mojem miejscu?
— Staralibyśmy się zarobić pieniądze! — zaśmiał się Murad Habulam.
— Bardzo słusznie! Porwałem ją, co mi przyszło z łatwością, bo ufała mi, jako przyjacielowi ojca i oddałem owemu obcemu. On wziął ją ze sobą do Egiptu, skąd mu ją wkrótce uprowadzono.
— Kto to uczynił?
— Ten sam, który zawinił temu wszystkiemu, ten łotr, który się Kara Ben Nemzi nazywa.
— Ten cudzoziemiec?
— Tak.
— Niechaj go Allah potępi!
— Jest nadzieja, że dziś jeszcze spełni się twoje życzenie. Ta Senica kochała oczywiście innego, a mianowicie syna bogatego kupca w Stambule, imieniem Islę, który spotkał się w Egipcie z tym Niemcem. On to odkrył Senicę, uprowadził ją, oddał Isli, który wyjechał