Strona:Karol May - Przez kraj Skipetarów.djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   260   —

się o to, żebym ja także westchnął i to porządnie. Reszty się możesz domyśleć.
— Nie potrafię sobie tak dokładnie odmalować tej sytuacyi.
— No, dostałem to, co się zwykle batami nazywa, co jednak ja określam jako skutki mego serdecznego oddania się tobie.
— Czy cięgi były bolesne?
— Niezwykle!
— To mnie cieszy!
— A mnie nie, bo będę musiał teraz krzepić się obficie lekarstwami, by się wyleczyć. Nie obejdzie się także bez użycia raki zewnętrznie do nacierania, wewnętrznie zaś arpa suju do ochłody i pieczeni koźlej do wzmocnienia nadwątlonej zręczności cielesnej.
— Sądzę, że zastosujesz także raki wewnętrznie; co się tyczy zręczności, to dowiedź jej teraz, zabierając się czemprędzej. Masz tu dziesięć piastrów!
— Panie, słowa twoje są obelgami, ale czyny twoje je łagodzą. Zdobyłeś sobie całą mą duszę i serce, a nerki moje dyszą wonią przywiązania i oddania się dla twej drogiej, bezprzykładnej istoty.
— Ruszaj precz, bo cię skakać nauczę!
Sięgnąłem do rękojeści harapa i w tej chwili policyant zrobił się niewidzialnym.
Wkrótce wykazały kilkakrotne próby, że koźla pieczeń gotowa i rozpoczęło się dzielenie. Aby zapobiec sprzeczkom, objął Halef tranżerowanie, co umiał doskonale. O poszczególne części rzucano losy. Nam dostały się czombry od ogona, ale ja wyrzekłem się tego przysmaku, gdyż te właśnie miejsca dzięki swemu położeniu na rożnie najczęściej stykały się z językami małych smakoszów.
Zresztą zastawił gospodarz przed nami obfitą i jak na tamtejsze stosunki wcale dobrą wieczerzę. Pod tym względem byliśmy zeń zadowoleni.
Po doszczętnem spożyciu czterech tłustych koźląt, ustawiła się kapela w kącie dziedzińca. Zamieniła się teraz w orkiestrę „do tańca i do śpiewu“.