Strona:Karol May - Przez dziki Kurdystan Cz.1.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nigdy z nami nie mówił. Jedyny głos ludzki, jaki słyszeliśmy, należał do starej, brudnej kobiety, która przynosiła nam jedzenie.
— Któremi drogami idzie się stąd do Gumri?
— Musisz udać się najpierw w dolinę Berwari i to po ścieżce tak stromej i wąskiej, że jechać po niej nie można i trzeba ikonie prowadzić za cugle. Dolinę zarastają obficie lasy dębowe; leżą w niej wsie zamieszkałe częścią przez Kurdów, a częścią przez nestorjańskich Chaldejczyków. Będziesz musiał także przebyć suchą równinę, zwaną u nas Newdaszt, w której leży wieś kurdyjska Maglone, a potem dotrzesz do kurdyjskiej osady Hajis, zamieszkałej tylko przez kilka ubogich rodzin. Musisz przebyć wiele wód wpływających do Cabu i ujrzysz Gumri zdaleka, gdyż leży wysoko na skale, stojącej samotnie na równinie.
Po zasiągnięciu tych i kilku innych potrzebnych mi wiadomości, zaprosiłem ich na wieczerzę. Obaj uwolnieni więźniowie jedli z tak wilczym głodem, że mogłem poznać dobrze, jak bardzo troszczyła się poczciwa Merzinah o fizyczne dobro ludzi, poruczonych jej pieczy. Halef wniósł kawę, napój, którego obu Kurdom brakowało najbardziej, zarówno jak i tytoniu, który potem palili.
W końcu wyruszyli w drogę w chwili, gdy wszedł Selim Aga, aby mi oznajmić, że komendant gotów jest na moje przyjęcie. Pożegnali się ze mną serdecznie i zalecili mi jeszcze raz surowo, żebym przybył do Gumri. Dohub wziął paczkę dla beja.
Byłem przekonany, że zdobyłem sobie przyjaciół, na których liczyć mogłem w razie potrzeby.
Odwiedziłem jeszcze moją pacjentkę, przyjęty przez jej rodziców z wielką radością w jednym z pierwszych pokoi.
— Jak się ma wasza córka? — spytałem.
— O, wiele, wiele już lepiej, panie — odrzekł ojciec. — Twoja mądrość jest niemal większą, niż nasza wdzięczność, gdyż dziewczyna może już mówić rozsądnie i powiedziała nam także, że jadła jagody śmierci. Nie zasługujemy i nie spodziewaliśmy się talk wielkiej dobroci, jaką jest twoja. Dowiedziałem się, że nie jesteś lekarzem, który przychodzi do chorego za wynagrodze-

151