Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PODZIEMIA EGIPSKIE

Po wysiłkach dnia tego spałem tak dobrze, że obudziłem się późno. Byłbym może spał jeszcze dłużej, gdyby mnie nie zbudziła głośna rozmowa jakichś ludzi, stojących na dziedzińcu tuż pod zakratowanem oknem mojego pokoju. Byli mocno podnieceni przedmiotem rozmowy i wskutek tego niedość ostrożni: mówili mianowicie o mnie. W gwarze tym dosłyszałem głos koniuszego:
— Powiadam ci, że niema pytania, na które nie potrafiłby odpowiedzieć. W głowie jego mają siedlisko wszystkie gałęzie wiedzy. Ale to jeszcze nie wszystko; on jest, jak się zdaje, wielkim wojownikiem.

5