Strona:Karol May - Old Surehand 03.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  51  —

— Owszem. Nawet zabrał nam ładny pieniądz — odrzekł Fred Hammer. — Jestem już stary i oczy moje osłabły, bo inaczej byłbym go poznał odrazu. Teraz nie ulega już najmniejszej wątpliwości, że mam przed sobą mordercę Mary. By god, on otrzyma zapłatę za to na miejscu!
— Chcecie przebić swojego gościa, Fredzie Hammer? — spytał Kanada-Bill. — Czy potraficie mi udowodnić, iż rzeczywiście ja zastrzeliłem waszą córkę?
— I mego ojca! — wtrąciłem ja. — Nietylko udowodnić, ale przysiąc na to możemy, tak samo, jak na to, że w Smoky-Hill dostaliście sześćdziesiąt batów i że potem sprowadziliście Indyan.
— Ja? Tych sześćdziesięciu batów nie mogę się wyprzeć niestety — zaśmiał się ze złością — to też pewnego dnia pięknego policzę się z wami, oddam wam sprawiedliwość; ale dowiedźcie mi, że zmówiłem się z czerwonoskórymi! Czy potraficie to udowodnić?
— Ja i master Lincoln staliśmy tuż obok was, kiedy wy z Czarną Panterą przypatrywaliście się strzałowi jego syna i omawialiście plan napadu na fort. Potem byliśmy na polance, kiedy wy z wodzem na czele prowadziliście Indyan. Rozumie się, że zaraz donieśliśmy pułkownikowi o waszym zamiarze, a następnie rozpędziliśmy konie rakietami. To była sztuczka! Nie prawdaż, mr. Jones?
O tem wszystkiem dowiedział się teraz oczywiście po raz pierwszy, dlatego zacisnął pięści, lecz przypomniał sobie wnet, że musi zapanować nad sobą.
— Czy poznaliście mnie wtedy tak dokładnie, że możecie coś podobnego o mnie twierdzić, moi panowie? — syknął.
Teraz przystąpił Lincoln do niego.
— Bądźcie pewni, człowieku, że moglibyśmy szybko z wami się uporać. Wszak wiecie, że master Lynch jest panem surowym. Wy jednak jesteście gościem w tym domu. Przyznam się też wam otwarcie, że pod Smoky-Hill poznaliśmy wprawdzie wasz głos i widzie-