Strona:Karol May - Old Surehand 03.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  118  —

właśnie napadać i ograbiać pociągi. A zawsze uprawiają to rzemiosło przeklęci Ogellallajowie, ten najbardziej dyabelski szczep Siouksów, z którego tylko dobrą kulą wypędzić można dzikość i nienawiść. Ale dzisiaj zawiodą się w swych nadziejach i dostaną zaraz sowitą nagrodę. Myśleli pewnie, że ten pociąg wiezie, jak zwykle, dużo towarów, a tylko czterech do pięciu ludzi. Na szczęście jedzie z nami kilkuset robotników, przeznaczonych do budowy mostów i wiaduktów w górach.Ludzie ci mają prawie wszyscy broń przy sobie, przeto nie trudno nam będzie urządzić napastnikom porządnego figla!
Wrócił znowu na maszynę i wypuścił niepotrzebną parę, która z przeraźliwym sykiem wydarła się z wentylów, otaczając lokomotywę białą chmurą. Potem znowu zeskoczył, aby dokonać przeglądu sił, któremi rozporządzał.
— Przedewszystkiem powiedzcie mi, człowieku, jak się nazywacie? Muszę przecież wiedzieć, komu zawdzięczam to szczęśliwe ostrzeżenie.
— Odkąd żyję, sir, nazywam się Hammerdull, Dick Hammerdull!
— Pięknie! A ten drugi?
— Jak on się nazywa, to wszystko jedno. Ponieważ jednak przypadkiem także ma nazwisko, przeto nie zaszkodzi to nikomu, że je usłyszycie. Nazywa się Pitt Holbers, a jest mężem, na którego można zawsze liczyć.
— A ten tutaj i tamten przy koniach?
— Pochodzą obaj z Europy, a nazywają się Henryk Sander (Harry Sander brzmiałoby znacznie lepiej) i Piotr Wolf (przeklęcie nędzne nazwisko!) Nie wymawiajcie tych dwu słów, sir, bo kark przy tem skręcicie!
Well! — roześmiał się urzędnik. — Nie każdy język lubi tak wygodę, jak wasz, master Hammerdullu!
— Hammerdull? Dick Hammerdull? — zawołał jakiś mężczyzna silnym, grubym głosem, przeciskając się przez stojących. — Welcome, stary coonie! Myślałem,