Strona:Karol May - Old Surehand 03.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  111  —

natrafimy na jakie wskazówki, któreby nas pouczyły, co mamy począć!
Rozejrzał się po widnokręgu i potrząsnął głową z niedowierzaniem.
— Słuchajcie, Sanderze! U waszego boku wisi futerał. Czemu go nie otworzycie? Czy trzymacie w nim ptaka, którego nie chcecie wypuścić?
Sander otworzył etui, wydobył perspektywę i podał ją z konia traperowi. Ten nastawił ją, wziął przed oczy i zaczął badać nanowo.
Po krótkim czasie ściągnął brwi i rzekł z przebiegłym uśmiechem.
— Weź szkła, Picie Holbersie, popatrz tam w górę i powiedz, co to za długa prosta linia, ciągnąca się od wschodu północnego horyzontu daleko na zachód?
Holmers poszedł za tą wskazówką. Odjąwszy po chwili rurę od oczu, potarł sobie z namysłem długi cienki i spiczasty nos i rzekł:
— Jeśli sądzisz, Dicku, że to jest kolej żelazna, która prowadzi do Kalifornii, to nie jesteś tak głupi, jak by można przypuszczać.
— Głupi? Dick Hammerdull głupi! Strzeż się, bo tak cię ostrzem noża po żebrach połaskoczę, że długi oddech wylezie ci z gardła, jak zbutwiała lina okrętowa! Dick Hammerdull głupi! Czy słyszał kto coś takiego? Zresztą, czy głupi, czy nie, to wszystko jedno, ale ktoby go chciał taniej kupić, niż jest wart, powinienby uważać, żeby się nie przeliczył. Cóż jednak wspólnego ma kolej żelazna z czerwonoskórym, który się tędy przekradł? Wyjaśnij to nam, Picie Holbersie, esencyo wszelkich możliwych gatunków mądrości.
— Hm! Kiedy nadchodzi najbliższy pociąg, Dicku?
— Nie wiem dokładnie, ale zdaje mi się, że przejedzie tędy dziś jeszcze.
— W takim razie czerwoni zabiorą się do niego.
— Masz słuszność, stary coonie. Ale z której strony pociąg nadejdzie, z tej, czy z tamtej?