Strona:Karol May - Old Surehand 01.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Thunder-storm, to prawda, ale od kilku miesięcy nie miałem w zębach ani jednego. Skąd je wziąć w tej dyabelskiej okolicy? Jeśli to się wkrótce nie zmieni, to wyskoczę ze skóry i skręcę sobie z tego papierosa; th’ is clear.
Był to taki namiętny palacz, że nie czuł się dobrze bez papierosa; stąd ten wybuch uczucia.
Bloody Fox przedstawił jeszcze Parkera i Hawleya, którzy także usłyszeli kilka uprzejmych słów. Przejeżdżał on właśnie dokoła, ażeby popatrzeć, czy przybyłem z Apaczami i, jadąc od północy, właśnie kiedy ja z Bobem odjechałem na południe, natknął się na nich. Biali powiedzieli mu natychmiast, kim są, on zaś poprosił ich, żeby za nim pojechali czemprędzej.
Winnetou, Fox i ja mieliśmy sporo do pytania i opowiadania, lecz brakło nam na to czasu, bo Komancze zabrali go nam w całości. Bob i Sanna musieli zabrać nasze konie do pojenia, a my zebraliśmy się wszyscy przed domem na naradę. Stał tam z desek zbity stół z dwiema ławami, na których mogliśmy usiąść.
Fox wszedł do wnętrza domu, by nas ugościć. Chociaż jednak to, co nam podał, godne było uwagi, zwrócili ją wszyscy, którzy dawniej tutaj nie byli, w całkiem innym kierunku. Rozglądali się ze zdumieniem dokoła. Cóż to za raj w samym środku skwarnej pustyni! Było tam przez naturę utworzone wgłębienie o średnicy około ośmdziesięciu kroków, napełnione po brzegi przeźroczystą, doskonałą wodą, a na jej powierzchnię rzucało słońce brylantowe połyski. Nad tem drgały migotliwe jętki, uganiając się za muchami, komarami i innymi owadami. Nad brzegiem skubały konie, jak smakosze, soczyste źdźbła bujnej trawy. Nizkie palmy odbiły się w wodzie, zmarszczonej wiatrem. Nad ich piuropuszami tworzyły wysokie cedry i sykomory dach z koron. Za domkiem leżało duże pole kukurudzy, na którem gromada małych papużek kłóciła się o złote ziarna.