Strona:Karol May - Old Surehand 01.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  255  —

oczy dziecka, które nie dotknęłoby robaka ani motyla, by mu nie sprawić bolu, A przecież ten młodzieniec był owym strasznym awenging-ghost’em, którego niechybne kule trafiały każdego „sępa“ z Estacada w sam środek czoła.
W kłusie zeskoczył z konia i podał mi rękę. Przywitawszy mnie kilku szczerze serdecznemi słowami, zwrócił się do Winnetou:
— Tym razem znalazłem tych, których szukałem. Ale to nie tylko wojownicy Apaczów. Czy Winnetou domyśla się, jakich to sławnych mężów przyprowadził mu jego przyjaciel i brat Old Shatterhand?
Wódz odpowiedział lekkiem potrząśnieniem głowy, a Fox przedstawił mu przybyszów:
— Oto stoi Old Surehand, jeden z najsłynniejszych białych myśliwców. Udał się na południe, by poznać wodza Apaczów, i spotkał się przytem z Old Shatterhandem.
Przez chwile stali ci dwaj ludzie naprzeciw siebie i badali się nawzajem oczyma; potem podał Winnetou rękę myśliwcowi i rzekł:
— Kogo przyprowadza Old Shatterhand, tego wódz Apaczów wita z radością. Słyszałem wiele o tobie, a teraz niechaj czyn stanie na miejscu słowa, jako dzisiaj osoba na miejscu opowiadania.
Old Surehand odpowiedział kilka słów, przyczem poznałem, że Winnetou wywarł na nim bardzo wielkie wrażenie.
— A tu — mówił Bloody Fox dalej — jest Old Wabble, zwany królem cowboyów. On pomagał Old Shatterhandowi i Old Surehandowi w uwolnieniu Boba.
Po twarzy Winnetou przemknęło szczególne, rzekłbym, pogodne drgnienie, kiedy starcowi podał dłoń i powiedział:
— Old Wabble jest znany wodzowi Apaczów; on chytry, jak lis, jeździ, jak dyabeł, i lubi palić papierosy.
Oblicze starego rozpromieniło się na początku tego powitania — zaledwie jednak usłyszał słowa ostatnie, zasępiły się jego rysy natychmiast, i zawołał: