Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

godna, ale przynajmniej nie było znać na nim śladów naszych wielbłądów.
Zachodziło pytanie, gdzie należało szukać ukrytej studni, na prawo czy na lewo, wyżej czy niżej. Porucznik i onbaszi głosowali za prawą stroną, ja zaś byłem zdania przeciwnego. Przypuszczałem mianowicie, że łowcy niewolników, znając te strony dobrze, nie będą potrzebowali krążyć, ale znanem sobie przejściem dostaną się wprost w pobliże studni. Ponieważ zaś znajdowaliśmy się na prawo od kierunku ich drogi, wypadało więc chyba zwrócić się teraz na lewo.
Ruszyliśmy doliną na północny wschód i już po upływie pół godziny okazało się, że miałem słuszność. Oto zobaczyliśmy na skale, wznoszącej się jak schody, trzy zeschłe i bezlistne gacje. Zatrzymaliśmy się przy nich. Najniższy stopień skały miał wysokość dwu ludzi, a ponieważ reszta stopni, wspinających się nad nim, zbudowana była bardzo nieregularnie, i miała wiele szczerb niższych i wyższych, można było z łatwością dostać się aż na górę.

42