Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak. Czy ci się nie zdaje, że potem tem łatwiej wpadną nam w ręce. Nie boję się, żeby mnie wzięli za Franka. Mój kismet na dziś polega na tem, abym całą karawanę w sidła twoje wpędził.
— Więc powiedz mi, co mam czynić?
— Przedewszystkiem musisz baczne na wszystko mieć oko. Kiedy usłyszysz głos rozespanego sępa, wyruszycie stąd obydwaj w dwie strony, a potem zejdziecie na wadi. Gdy będziecie na dole, zatrzymacie się bez szmeru, dopóki po was nie przyjdę.
— A jeśli cię pochwycą i nie będziesz mógł przyjść po nas?
— Gdybym aż do zniknięcia krzyża Sudanu nie dał znaku życia, będziecie wiedzieli, że łowcy wzięli mnie do niewoli. Zejdziecie wtedy, by ich zaatakować i mnie uwolnić. Jeślibyście zaś usłyszeli trzy strzały rewolwerowe jeden po drugim, będzie to znakiem, że jestem w niebezpieczeństwie, i pośpieszycie mi z pomocą. W każdym razie nie zapomnij zostawić straży przy wielbłądach i jeńcach,

102