Strona:Karol May - Na granicy tureckiej.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   67   —

— Czemże się trudnisz? —
— Pracuję u abadżija. —
— A skądeś rodem? —
— Z Kotła... —
— Krawcowałeś w Kotle zapewne? —
— O nie, nie krawcowałem nigdzie przedtem. Stanąłem do roboty u abadżija po przyjściu do Ruszczuku. —
— Czemżeś się trudnił przedtem?
— Pasałem owce. Czytać i pisać nauczyłem się jeszcze w dzieciństwie i potem miałem książki... czytałem za owcami chodząc. —
— Cóż to były za książki? —
— Nikoła wymienił: „Mitarstwata na Błażenia Teodora“, „Rewizjata na św. Bohorodica“. Pierwsza z tych książek jest opowiadaniem o tem, jak grzesznica nawróciła się zapomocą modlitwy do św. Bazylego i pokuty; druga o tem, jakie Matka Boska męki w piekle widziała; trzecia wymiana 99 cudów Najświętszej Panny. Z dzieł tego rodzaju składała się początkowo literatura bułgarska. Krążyły one szczególniej pomiędzy ludem, a Nikoła do niego należał.
— Czytałem, — powiadał, — książki i zdawało mi się, że na świecie niema innych... Czytałem je w polu dla siebie i po kolibach dla owczarzy... Ale raz zaszedłem do Warny z jagniętami na sprzedaż i tam, poniósłszy jagnię na przedaż konsulowi francuskiemu, zobaczyłem w domu jego książek mnóstwo. Od tego momentu spokoju nie mia-