Strona:Karol May - La Péndola.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wy. Po jakimś czasie wszedł lord Dryden: Udając, że spodziewał się zastać tylko Sternaua i że nie wie nic o wizycie, powitał gości z wytworną uprzejmością, a po krótkiej chwili zaprosił na śniadanie; zaproszenie zostało oczywiście przyjęte.
Podano do stołu. Wszyscy z wyjątkiem Mariana, zebrali się w jadalni. Bez względu na jego nieobecność zaczęto roznosić potrawy; ożywioną rozmowę przeplatano meksykańskiemi delicjami.
Po dobrej chwili wszedł do jadalni Mariano. Pabla Cortejo i Józefę usadowiono w ten sposób, że w pierwszej chwili nie mogli go zobaczyć. Dopiero, gdy podszedł do swego miejsca, Cortejo zauważył jego obecność. Gdy ujrzał twarz Mariana, skoczył przerażony z krzesła i zawołał:
— Hrabia Manuel!
Był blady jak trup, oczy miał otwarte szeroko. Józefa wstała również z krzesła i patrzyła na Mariana osłupiałym wzrokiem. W pałacu Rodrigandów znajdował się portret hrabiego Manuela z czasów młodości; młody człowiek był tak podobny do portretu, że Józefa zamarła w przerażeniu.
— Myli się pan — rzekł Sternau. — Ten pan nie jest hrabią Manuelem; to porucznik de Lautreville, o którego mnie państwo pytali.
Cortejo i Józefa powoli odzyskiwali spokój.
— Proszę mi wybaczyć — rzekł Cortejo. — Zachodzi tu silne podobieństwo, które mnie zaskoczyło. Zapomniałem przy tej okazji, że przecież lata płyną.
— Ojciec mnie wprost przeraził — usprawiedliwiała się Józefa.

139