Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wą Wodą, aby tam nas znienacka okrążyć.
— Nad Zimową Wodą? Wcale mądry plan! Niema chyba miejsca bardziej dogodnego do zasadzki. Moi bracia ominą tę miejscowość?
— Wręcz przeciwnie.
— I będziecie walczyli?
— Być może, obejdzie się bez walki. Może Nijorowie poddadzą się bez przelewu krwi. Czy wojownicy Nawajów zechcą nam pomóc?
— Rozumie się! Ale w jaki sposób schwytamy króla nafty i jego towarzyszów?
— Chcecie ich schwytać? — zapytał Old Shatterhand ze zdziwieniem. — Aby pomścić śmierć wywiadowców?
— Chcę i muszę ich pomścić, ale nie będę oszustów ścigał, albowiem sami tu przyjdą.
— Naprawdę? To dziwne! Powinni przecież być zadowoleni, że unieśli skórę!
—Tak, — odezwał się Wolf i twarz jego przybrała wyraz zadowolenia — tak, gdyby mieli jeszcze przekaz!
— Nie mają go już?
— Nie. Odebrałem czek Grinleyowi.
— Ach! W jaki to sposób?
Wolf, zdawszy relację, dorzucił:

92