Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rzutach. Grinley nakazał milczenie i oświadczył:
— Byłem może nieprzezorny, ale nie wszystko jeszcze stracone. Odzyskamy przekaz.
— Od Wolfa? — zapytał Buttler z uśmiechem powątpiewania.
— Tak.
— Czy chcesz tu zostać i czekać, aż przybędą Nijorowie, a może nawet Old Shatterhand i Winnetou? — Ani mi w głowie nie postało! Odjedziemy.
— W takim razie stracimy papier!
— Nie. Powiadam, że odjedziemy, ale dopiero wtedy, skoro zmusimy Wolfa do wydania mam naszej własności. Pomyśl, że dostaniemy broń!
— Chcesz z nim walczyć?
— Tak, jeśli nas do tego zmusi.
— A czerwonoskórzy? Jak oni się zachowają?
— Nie będą się w to wdawać. Wypaliliśmy fajkę pokoju i, póki nie opuścimy obozu, nie mogą wziąć łotra w obronę. Oświadczył przecież, że do ich szczepu nie należy. Inaczejby się rzecz miała gdybyśmy opuścili obóz, a następnie wrócili; wówczas rozwiałby się dym kalumetu. Patrzcie, oto przynoszą nam mięsa! Zaraz dostarczą strzelb i noży, a potem odszukam Wolfa. Pomożecie mi chyba?

63