Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chodzić z obozu, niczem zając z nory? Jesteście w naszej mocy, i nie opuścicie tego miejsca bez mojej zgody. Jeden krok wbrew mojej woli, a przebiją was kule wojowników!
Brzmiało to gniewnie i niemniej groźnie wyglądało, gdyż mnóstwo strzelb obrócono lufami w stronę trzech białych. Ale nawet teraz Grinley opanował swój niepokój, wyjął nogę ze strzemienia i rzekł spokojnie:
— Jak sobie życzysz! Widzimy, żeśmy wpadli w wasze ręce i musimy was słuchać; ale wszystkie wasze strzelby nie przymuszą nas do wykonania poselstwa, z którem do was przyjechaliśmy.
Pshaw! Chcecie mi zapewne powiedzieć, że psy Nijorów wykopali topór wojny i wyruszyli przeciwko nam. Zbyteczny trud! Wysłałem wywiadowców, którzy zawiadomią mnie w czasie właściwym.
— Jesteś w błędzie. Twoi wywiadowcy nie mogą cię zawiadomić, ponieważ schwytali ich Nijorowie!
— Kłamstwo! Wybrałem najbardziej doświadczonych wojowników. Nikt ich nie zdoła schwytać.
— A ja tobie powiadam, że Khasti-tine, ich przywódca, już nie żyje.
Uff, uff, uff!
— Dwóch wywiadowców padło od strzałów

43