czerwony brat nie zwleka, niech natychmiast jedzie!
Nad brodem znowu ukazał się jeździec; to kantor nadjeżdżał w błogiem poczuciu swej niewinności.
— Wracam — rzekł dobrodusznie.
— Bardzo nas cieszy, że pana widzimy, — odpowiedział z goryczą Old Shatterhand. — Zwiążemy pana ponownie.
— Nie ścierpię tego. Veto. Nie ma pan żadnej nade mną władzyl — Wnet przekonamy się, sir.
Szepnął do Nawajów kilka słów, których kantor nie zrozumiał; wzięli go w obroty, odwiedli go na stronę, mimo sprzeciwów spętali istotnie i niezbyt życzliwie wypisali mu na skórze wszystkie jego grzeszki.
Wkrótce potem Nitsas-Ini popędził wraz z dwudziestu jeźdźcami wgórę rzeki. Mokaszi przyłączył się do niego z oddziałem Nijorów. Winnetou, Old Shatterhand i Sam hawkens pojechali wraz z dziesięcioma Nawajami z prądem rzeki. Z trudem uproszono innych westmanów, aby pozostali w obozie.
Wychodźcy siedzieli jeszcze nad wodą; była między nimi biała squaw wodza. Mówili o swej przyszłości i o planach. Wkrótce przyłączył się do nich Wolf. Squaw, która po niemiecku przemawiała doń przez pan, a po indjańsku przez „ty“ rzekła:
Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/161
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
159