Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kiedy nie zna się na tem, i dał się przeciw nam podjudzić. Oczywiście, dostanie zato mały upominek: chcemy go związać i pana postawić na straży. Zastanów się pan, co to za kapitalna scena dla opery! Ten, którego pan błagał daremnie, musi teraz przed panem skomleć o uwolnienie! Tak nakazuje sprawiedliwość, ten ważny czynnik w każdej sztuce teatralnej.
— Tak, tak, ma pan słuszność! — zawołał natchniony kantor. — Scena dla mojej opery, wspaniała świetna scena! Z początku ja jego proszę — świetna arja dla barytona. Nie chce spełnić mej prośby — w drugim basie. A potem baryton jest wolny, a drugi bas spętany! Znowu świetna arja żałości, i cała scena kończy się wielkim, przepysznym duetem. To wywiera wrażenie! Jestem panu niezmiernie wdzięczny za pomysł.
— No, dobrze. Więc gdzie jest Rollins?
— Powiedział, że za nami w skale nadbrzeżnej znajduje się wąska szczelina, zamaskowana krzewami. Miał się tam właśnie schować.
Poller pobieżnie opowiedział towarzyszom treść rozmowy. Roześmieli się z radości i wkrótce znaleźli szczelinę, w której przycupnął Rollins. Trzymali noże w rękach. Król naftowy zapytał urągliwie:
Halloo, Mr. Rollins, co pan tu robi w tej szparze? Czy szuka pan źródła nafty?
Bankier przestraszył się okropnie, skoro go

128