Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

na spotkanie króla naftowego i nie spuszczać go z oka. Zalecił, aby zastrzelili raczej trójkę hultajów, niż pozwolili jej umknąć.
Obaj czerwonoskórzy, przeznaczeni do tego zadania, a należący do najodważniejszych i najzręczniejszych wojowników, jechali przez czas jakiś śladem Nawajów, chcąc ukryć się w miejscu, skąd mogliby zdaleka zobaczyć trzech białych.
Może w pół godziny później ujrzeli, że zagajnik wybrzeża wczepiał się w otwarty step wąskim długim klinem. Podjechali, zaprowadzili konie do zagajnika, przywiązali je, a sami ukryli się wpobliżu. Otwarta równina rozciągała się wdal, dzięki czemu mogli zobaczyć króla naftowego i jego towarzyszów z odległości mili angielskiej. Byli zatem wielce zadowoleni z kryjówki i nie wątpili o powodzeniu swej misji.
Niestety, przewidywania ich nie miały się spełnić!
Grinley, Poller i Buttler, jak już wspomnieliśmy, nie mogli jechać za Nawajami do samego obozu, gdyż noc ich zaskoczyła w drodze i mrok uniewidocznił ślady. Zsiedli więc z koni i ułożyli się do snu. Ledwo zaczęło szarzeć, znowu już siedzieli na koniach i mknęli przed siebie. Na otwartej przestrzeni trzymali się tropu Nawajów, objeżdżając wszelkie zagajniki. Wreszcie zdala zobaczyli wyżej opisany klin zarośli.

116