Strona:Karol May - Król naftowy IV.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Zdaje się, że stąd spływa wyjaśnienie.
— Jakto?
— Czy nie czujecie? Obejrzyjcie wodę. Patrzcie, jakie tłuste plamy!
Wszyscy spojrzeli na wodę, wdychając powietrze, poczem oświadczyli, że pachnie naftą.
— Czy mój brat widział naftę na jeziorze? zapytał Old Shatterhand wodza Apaczów.
— Tak — skinął Winnetou.
— W takim razie król naftowy dobrze przeprowadził swój plan. Jedźmy! Muszę obejrzeć jezioro.
— Ale stracimy przez to wiele czasu — wtrącił Sam Hawkens. — Wszak zamierzamy ścigać Nijorów!
— Nie uciekną. Z jeńcami nie mogą szybko jechać.
Skierował konia ku wąwozowi. Oddział pojechał za nim. Zapach nafty wzmagał się z każdą chwilą. Wreszcie ujrzeli przed sobą jezioro. Ciemna, ponura powierzchnia przykuła do siebie wszystkie spojrzenia. Tylko jedna osoba odniosła odrębne wrażenie, mianowicie pani Rozalja Ebersbach. Ujrzawszy jezioro, wydała okrzyk przestrachu, ześlizgnęła się z konia, pośpieszyła ku wybrzeżu, zanurzyła palec w wodzie, obejrzała go, powąchała, poczem zawołała:

85