Strona:Karol May - Król naftowy III.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

znaleźli się poza obrębem puebla, Old Shatterhanrt rzekł: — Powiodło się nam i to łatwiej, niż sądziłem. Teraz — —
Musiał przerwać, zagłuszony burzą dziękczynień. Wnet jednak opanował sytuację:
— Cicho! Ani słowa o tem! Są rzeczy ważniejsze. Później, kiedy stąd wyruszymy, będziecie mogli mówić dowoli. Gdzie są wasze konie?
— Tam w korralu, na prawo za budowlą/ — odrzekł Hawkens.
— Czy macie broń?
— Tak.
— A wasze mienie?
— Nie mogli zabrać tego, co mieliśmy przy sobie, ale chyba zrabowali wszystko z juków.
— Czy mieliście także juczne konie?
Yes. Z mieniem i sprzętem wychodźców.
— Czy zachowało się to wszystko?
— Nie wiem, nie sądzę. Burza tak nas zaskoczyła, że nie mieliśmy czasu rozsiodłać zwierząt.
— Hm! Gdybyście mieli wszystko, co do was należy, moglibyśmy natychmiast wyruszyć; teraz jednak trzeba będzie zmusić czerwonych, aby zwrócili łup. Sam Hawkens może mi towarzyszyć do korralu; pozostali niechaj tu stoją

91