Strona:Karol May - Król naftowy III.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łomu i chrzęstu drwa, co znowu dowodziło niezrównanej zręczności Apacza.
Wkrótce zapłonęło ognisko, ale małe, rozniecone zwyczajem indjańskim; obaj westmani usiedli, aby ściągnąć sierść ze zwierzęcia. Po krótkim czasie rozniósł się zapach pieczeni, ów szczególny zapach, właściwy ogniskom obozowym. Westmani spożywali mięso w milczeniu, powoli i z apetytem. Zaspokoiwszy głód, przypiekli pozostałe mięso na dzień następny, i dopiero teraz przemówił Winnetou:
— Ile rzemieni ma przy sobie mój brat?
— Z jakie dwadzieścia sztuk — odpowiedział Old Shatterhand, domyślając się celu zapytania o rzemienie, w które zazwyczaj każdy westman jest dobrze zaopatrzony.
— I ja mam tyleż, — oświadczył wódz — jednakże pokrajemy skórę szopa, ponieważ jutro zapewne będzie nam potrzebna większa ilość rzemieni.
— Tak, dla wojowników Ka Maku, — odpowiedział Old Shatterhand. — Ten wódz wprawdzie nigdy przeciwko nam nie występował, ale należy się spodziewać, że trzeba będzie jutro zmusić go do posłuchu.
— Mój biały brat ma słuszność. Czy zna tych ludzi, których podsłuchiwaliśmy?
— Tylko jednego widziałem kiedyś, tego, którego nazywali Grinleyem, albo królem naftowym.

61