Strona:Karol May - Król naftowy III.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kę po moje prawdziwe i prawne mienie, ten jest rzezimieszkiem, rozumie pan! I na takiego u nas w Saksonji istnieją pewne paragrafy, na które policja bardzo zważa. Kto chce cudze zwędzić, ten dostaje się do więzienia!
— Słusznie, ale niestety nie jesteśmy w Saksonji.
— Nie w Saksonji? Co, co pan tam mówi? Przecież nie jestem Amerykanką, a chociaż widzi mnie pan teraz na wychodztwie, nie wyzbyłam się swego dobrego saskiego obywatelstwa, o nie! Zawszeć jestem córką pięknego saskiego kraju nad Elbą. Sasi bili wrogów więcej niż w dwudziestu wojnach, potrafią mnie więc również stąd wydobyć. Nie pozwolę się ograbić, aby następnie bez szeląga w kieszeni wałęsać się po Ameryce!
Sam obejrzał podnieconą kobietę właściwym sobie szczególnym spojrzeniem i odezwał się:
— Źle pani to sobie wyobraża, pani Ebersbach. Nie ograbią pani, aby później pozwolić się wałęsać po Ameryce.
— Nie? A co?
— Kiedy Indjanin rabuje, nie zapomina także zamordować. Skoro odbiera czyjąś własność, odbiera także życie, aby zażegnać zemstę.
— Panie mojej duszy! No, w takim razie wszystko się kończy! Wiedział pan o tem, a jed-

24