Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

okrzyk, który ją oszołomił, okrzyk zdumienia i zachwytu:
— Boże miłosierny, to przecież znakomity Hobble-Frank!
Frank odwrócił się szybko i, ujrzawszy mówcę, zawołał z równie wielkiem zdumieniem:
— Nasz kantor Hampel! Czy to być może! Zsiadaj pan i spocznij w moich objęciach!
Szanowny kompozytor, jak zwykle, jechał nakońcu oddziału i dopiero teraz przyłączył się do towarzystwa. Podniósł ostrzegawczo palec i odpowiedział:
— Kantor emeritus, jeśli mogę prosić, panie Frank! Wie pan, że tylko przez wzgląd na dokładność i aby uniknąć qui pro quo. Wszak może egzystować inny kantor, także Mateusz Aureljusz Hampel, jeszcze nie emerytowany. Ceterum, zanim zsiądę, jeszcze na jeden punkt zwrócić muszę pana uwagę.
— Na jaki? Jestem bardzo ciekaw, mój szanowny i drogi kantorze.
— Widzi pan, semper idem! Powiada pan tylko kantor, podczas gdy ja tytułuję pana grzecznie panem Frankiem. Amator artis powinien wymagać szacunku, i dlatego zanoszę do pana suplikę, abyś na przyszłość nie zapominał dodawać „pan“. To bynajmniej nie z pychy, lecz przez wzgląd na dokładność, jak pan chyba sam rozumie.

95