Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Trzeci wreszcie przybysz był to młody krzepki blondyn. Dosiadał konia nie jak doświadczony westman, lecz jak dobry jeździec amator. Twarz miał szczerą, sympatyczną, lekko opaloną słońcem. Zaopatrzony był w strzelbę, nóż i dwa rewolwery.
— Więcej niż haust! — odpowiedział Forner. — Welcome, messurs! Zejdźcie z koni i roztasujcie się, jak u siebie w domu!
Starszy jeździec osadził konia, przez kilka sekund mierzył wzrokiem ranchera, poczem rzekł:
— Zdaje mi się, że pana już kiedyś widziałem, sir. Rancho Fornera! A więc nazywa się pan Forner? Czy nie był pan u mnie w Brownsville? Nazywam się Rollins, a ten pan przy mnie to Mr. Baumgarten, mój buchalter.
Forner skłonił się jednemu i drugiemu i odpowiedział:
— Oczywiście, żeśmy się widzieli, sir. Złożyłem ongi swoje oszczędności u pana i odebrałem je przed wyjazdem nad Arizonę. Ale nie była to tak wielka suma, aby mógł pan zachować mnie w pamięci. A zatem, wejdźcie panowie! Moje brandy nie jest gorsze, niż gdziekolwiek indziej, a zakąsek również wam nie zbraknie, o ile nie jesteście szczególnie wybredni. Jak długo zamierza pan tutaj zabawić, master Grinley?
— Póki nie miną najgorętsze godziny połu-

61