Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

go wnet z oczu i, klnąc, wrócili z pustemi rękoma. Zbieg natomiast cwałował przed siebie, dopóki nie zobaczył zdala jeźdźca. To był scout, nowy sojusznik, który radośnie go przywitał. Wyszukali na noc bezpieczne ukrycie, a nazajutrz z pragnieniem zemsty w sercach pojechali wślad za karawaną, która wyprzedziła ich o dzień drogi. — — —



57