Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ko zakłuć łotrów. Ile możności, unikajcie wystrzałów.
— A kobiety i dzieci?
— Zgasimy również. Nikt nie powinien zostać przy życiu, aby nas później nie zdradził. Po podziale łupu spalimy wozy wraz z ciałami. A zatem do roboty! Jedna połowa przejdzie na prawo, druga na lewo; ja zostanę tutaj. Miejcie się na baczności i unikajcie szmeru, bo może nas zdradzić!
Jeden z finderów zapytał:
— A jeśli natrafimy na wartownika? Może wystawili straże?
— Nie sądzę, ale gdyby nawet, trzeba będzie przedewszystkiem zakłuć go zmiejsca. A więc do dzieła i uważać na moje ćwierkanie!
Finderzy oddalili się, aby okrążyć wozy. Buttler został na miejscu. Szi-So zastanowił się; czy powinien biec natychmiast do Sama z meldunkiem? Nie! Miał herszta tuż przed sobą. Gdyby go unieszkodliwić, łatwiej poszłoby z pozostałymi. Czekał minutę, poczem ostrożnie podniósł się za Buttlerem i uderzył go tak mocno głownią rewolweru, że bandyta osunął się bez dźwięku. Następnie począł ciągnąć powoli Buttlera aż do miejsca, gdzie Sam umieścił żołnierzy wraz z Dikkem i Willem. Zastał Sama, który już był powrócił z rundy. Mały myśliwy nachylił się, aby zba-

38