Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wał zupełnie spokojnie i został tam, gdzie pana umieszczę. Nasze życie zawisło od postępowania każdego z obecnych tutaj.
— Jeśli tak, to będę posłuszny pana zarządzeniom. Gdyby jednak doszło do walki i ktoś poległ, wówczas chętnie skomponuję dlań missa pro defunctis na każdy tekst. Będę rozmyślał nad tym pięknym i wzruszającym tematem.
Ognisko chwilowo podsycano bez przerwy. Teraz należało opuścić obóz. Sam postanowił, że tylko on, Stone, Parker i żołnierze wezmą udział w ataku na finderów. Pozostali nie powinni się byli narażać. Schmidt, Strauch, Ebersbach i Uhlmann przystali na to z ochotą. Pani Rozalja jednak oświadczyła:
— Co, ja miałabym założyć ręce, kiedy inni narażają dla mnie życie? Prędzej rak skiśnie i ryba piśnie. Jeżeli nie starczy dla mnie flinty, wezmę hak lub łopatę, i biada temu, kto się do mnie zbliży! W bohaterskiej operze pana emeritusa muszą przecież występować także kobiety, a ja chcę być pierwsza. Więc wskażcie mi posterunek!
Z wielkim trudem udało się ostudzić jej zbytnie zapały wojenne. Niechętnie przyłączyła się do grupy bezczynnych. Czterej wychodźcy z żonami, dziećmi i wołam i wycofali się do stanowisk, na których oczekiwali wezwania żołnierze. Oczywiście, wychodźcom towarzyszył również kantor.

35