Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

możesz czuć się szczęśliwy, że jestem twoim mistrzem. Gdybyśmy z Dickem nie czuwali nad tobą, dawnobyś został zgaszony. Czy nie wiesz, co uczyniłby ten tak zwany scout, gdybyśmy go dzisiaj wypędzili?
— No, cóż?
— Przez zemstę poszedłby do finderów i wtajemniczył ich w nasz plan. Ale twój drobny mózg nie zmieści tak ogromnej myśli.
Yes — potwierdził poważnie Parker. — Masz naprawdę słuszność, stary Samie. Wstyd i hańba, że żadna z twoich dobrych rad nie utkwiła mi w pamięci. Nie pojmuję zgoła, jak możesz mnie tak długo ścierpieć przy sobie.
— Nie dziw, że nic nie rozumiesz. To ja jestem winien, że czuję i myślę za ciebie, niczem dobra matka, kochająca najbardziej to dziecko, które przysparza jej najwięcej kłopotów.
W tej chwili ujrzano szybko przejeżdżający oddział żołnierzy. — Dosyć długo jeszcze wychodźcy odpoczywali w mieście, bo dopiero w południe podjęto jazdę.
Do miejsca, gdzie wyznaczono postój, było jeszcze niespełna dziewięć mil angielskich. Powolną nawet jazdą mogli wychodźcy dojechać przed wieczorem. Droga wypadała przez żwirową pustynię, gdzie tu i owdzie rósł chudy kaktus, lub nędzny krzew. Zbierano suchy chróst, aby wie-

9