Strona:Karol May - Król naftowy I.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ten polował na dzikiego indyka. Wypalę mu kazanie, że nas zawiódł.
— Żadnego z tego nie będzie pożytku. Ale idźże pan teraz! Obecność pana jątrzy tylko tych ludzi.
— Pójdę i nigdy już nie pozwolę się okraść. Od dziś będę zważał na każdą dobrą radę.
Skorzystam z tego i zmiejsca poradzę panu, ażebyś na Dzikim Zachodzie nie oceniał ludzi według stroju!
Skoro Schmidt i jego towarzysze zniknęli, Buttler zapytał Sama:
— Nie zrozumieliśmy ani słowa. Co mówił ten arcyladaco?
— Żądał odszkodowania.
— A coście odpowiedzieli?
— Odesłałem go z kwitkiem.
Finder był zadowolony.
— Jego szczęście, że pana usłuchał. Nie zwykliśmy robić wiele ceregieli z takimi ichmościami. Ale teraz siadajcie zpowrotem! Pokażmy, że ci głuptaskowie nie popsuli nam humorów.
Uczta rozpoczęła się odnowa. Jadła wkrótce zabrakło, więc tem gorliwiej raczono się trunkiem. Kiedy się beczka miała ku wyczerpaniu, Sam zaczął udawać, że kurzy, mu się z czupryny, a Dick i Will poszli za jego przykładem. Finderzy, uradowani i pewni powodzenia, wierzyli, że już niebawem ofiary ich będą całkowicie bezwolne.

83