Strona:Karol May - Król naftowy I.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zaliczał się Sam Hawkens. Życie na pustkowiu nie oziębiło jego serca. Był i pozostał dobrodusznym, a przytem niezwykle chytrym dzieciakiem.
Stało się, jak przewidział. Buttler podniósł się, podszedł, zasiadł wygodnie za stołem gdzie roztasowali się trzej westmani, i, nie ukłoniwszy się, przemówił szyderczo:
— Jak wspaniale wyglądacie, chłopcy! Przypominacie nader osobliwych i śmiesznych trojaczków.
Yes — skinął Sam skromnie i poważnie.
To wyznanie brzmiało tak komicznie, że Buttler roześmiał się głośno, w czem wtórowali mu towarzysze. Wreszcie rzekł:
— Kim właściwie jesteście?
— Ja jestem pierwszy — odparł Sam.
— Ja jestem drugi — dodał Dick Stone.
— A ja trzeci — zauważył Will Parker.
— Pierwszy, drugi, trzeci? Cóż takiego? — zapytał Buttler, stropiony odpowiedziami.
— No, trojaczki oczywiście! — odpowiedział Sam z niezwykłą szczerością.
Nastąpił drugi powszechny wybuch śmiechu. Buttler był pobity. Niechęć brzmiała w słowach, z któremi zwrócił się do Sama:
— Żarty nabok! Mam zwyczaj zmuszać do powagi. Widać odrazu, że nie jesteście trojacz

28