całbym sięjej tak gwałtow nie z myślą wyjazdu do Ameryki, gdyby nie nadarzyła się akurat sprawa Wolfa.
— Jaka sprawa?
— Nie wie pan jaszcza?
— Nie.
— Wolf, leśniczy z Heimbergu, ma w Ameryce brata bezdzietnego, posiadacza ogromnych lasów, olbrzymiej stadniny i, jak sądzę, nawet kopalni srebra. Ten bogacz prosił naszego Wolfa, żeby mu przysłał swego syna. Jeśli młodzieniec się spodoba, ustanowi go swym następcą i jedynym spadkobiercą. Leśniczy zapytał syna, studjującego wówczas w akademji leśniczej w Tharandt, a ten się chętnie zgodził wyjechać po zdaniu ostatecznych egzaminów.
— Czy to lekkomyślność, czy też oziębłość w stosunku do rodziców?
— Boże uchowaj! Ani trochę, raczej wprost przeciwnie. Leśniczy ma liczną rodzinę, a małą pensję. Ekspens, który ponosił dla wykształcenia starszego syna, takim dla niego był ciężarem, że uniemożliwiał należytą edukację pozostałych synów, zresztą bardzo zdolnych. Przez wzgląd na te ciężkie warunki Adolf z radością przyjął wezwanie stryja. Musiał wprawdzie opuścić ojczyznę i rodziców, ale obiecywał sobie, że, jako następca bogatego osadnika, będzie mógł wspierać rodzeństwo.
Strona:Karol May - Król naftowy I.djvu/109
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
107