Strona:Karol May - Klęska Szatana.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy wiesz, co mi Melton przyrzekł?
— Wyobrażam sobie. Czy nie powiedział ci, że otrzymasz wielkie skarby?
— Tak. Melton sądzi, że na tej skale zarobi miljon. Wowczas zostanę jego żoną, będę miała brylanty, perły i wszelkiego rodzaju kosztowności, zamek w Sonora i pałac w San Francisko.
— Nie dostaniesz ani klejnotów, ani złota, ani pałacu. Melton dużo zarobi, ale nic z tego nie będzie posiadał.
— Jakto?
— To jest nasz sekret. Ale gdyby nawet stało się tak, jak on pragnie, tybyś nic z tego nie miała. Jesteś jedynym kwiatem na tem ustroniu. Dlatego myśli o tobie. Kiedy zobaczy inne, ciebie porzuci.
— Niech się tylko ośmieli! Zemszczę się i wyjawię wszystkie jego występki.
— Nie będziesz mogła. Tu można łatwo zdeptać kwiat, który wyblakł, a stał się niebezpiecznym. Wierzaj mi, żadna z twoich nadziei przy nim się nie spełni.
— Mówisz tak, ponieważ chcesz mnie posiąść. Daj mi dowód.
— Przebiegły Wąż może ci dowieść. Powiedz, dlaczego pozwoliłaś zesłać ojca do podziemi?
— Ponieważ miał zostać nadzorcą i zarobić sporo pieniędzy.
— Ojciec twój jest związany, jak inni, musi pracować jak inni, i nie otrzymuje lepszego pokarmu, niż inni. Wiem, że obiecano go wypuszczać od czasu do czasu z szybu, aby mógł się z tobą widzieć i odetchnąć

15